poniedziałek, 31 grudnia 2012

***













---
kiedyś, za dziecka, często jeździłem z rodziną do naszej babci w gdańsku.
to tylko sto kilometrów, jednak droga dłużyła się jak schody w dziesięciopiętrowcu.
żeby czuć upływ czegokolwiek, zawsze liczyłem mijane przez nas samochody.
czasem znaki drogowe. teraz zdarza mi się liczyć słupki kilometrowe.

ten krótki cykl to próba odtworzenia jednej z takich podróży, obrazów, które fragmentarycznie dawno temu zapamiętałem, i jeszcze bardziej fragmentarycznie spróbowałem zrekonstruować.



5 komentarzy:

  1. bardzo miło wspominam faworki Twojej babci. od tamtej pory nie jadłam lepszych.

    PS okrutnie uwielbiam mglistość Twojej fotografii.

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie jest.
    ja liczyłam czerwone samochody, też w dłużącej się drodze do babci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się zastanawiam czy przypadkiem nie startujesz może do opavy? ;)

    OdpowiedzUsuń